BenRiach Albariza 18yo
Nie ma chyba drugiej takiej destylarni, która po dwóch latach od rozpoczęcia działalności została zmuszona do ogłoszenia upadłości. Działo się to w latach 1898-1900, a wyprodukowany destylat nawet nie miał swojej premiery za życia destylarni. Dopiero po upływie długich 65 lat, ponownie zaczęto produkować tam whisky. Przyznacie, że niezły początek? 🙂 1965 rok to czas, w którym popyt na whisky wzrósł diametralnie. Zakład został wykupiony przez The Glenlivet Distillers Ltd. która go wyremontowała i doposażyła. Destylarnia w późniejszym okresie zasiliła aktywa takich koncernów jak Seagram i Pernod Ricard, by w 2002 roku przejść na własność prywatnych inwestorów z Billy Walkerem na czele. I w tym miejscu zaczyna się złoty czas dla gorzelni i mnogość finiszowanych edycji whisky słodowej. BenRiach przestał dzielić się swoimi zasobami z niezależnymi dystrybutorami i firmami kupażującymi blendy i w całości skupił się na własnych edycjach Single malt. Finiszowania poniekąd zawdzięczamy „próbom Chivasa”, który sporo eksperymentował z destylatami BenRiacha (Eksperymenty te zostały wprowadzone na rynek właśnie przez Walkera) i tu taka ciekawostka, przekształcenie nazwy z Benriach na BenRiach również odbyło się za rządów Billego. Obecnie zakład nie jest już w jego posiadaniu. Kupił ją amerykański koncern Brown – Forman (w inwestycji przejęcia uczestniczyły także zakłady Glendronach i Glenglassaugh za które łącznie BF w 2016 roku zapłacił 285mln funtów). Mam tylko nadzieję, że ta destylarnia jak i pozostałe dwie, które zasiliły aktywa amerykańskiego giganta, dalej będą reprezentowały wysoką jakość produktów.
Czas na Albarize 18yo.
Jest to dymna wariacja (słód na poziomie ok. 50ppm) z leżakowaniem w beczkach z amerykańskiego dębu, a następnie w beczkach po Pedro Ximenez, 46%, bez filtracji i bez karmelu. Nalewam…
Nie zdążyłem się jeszcze nachylić do kieliszka a już czuję sherry, mocna, ciężka dojrzała sherry. Na początku nie znajduję w ogóle dymu, dopiero po chwili pojawia się ciepły i dyskretny zapach wędzonki który nie przytłacza a jedynie dopełnia cołości, co za nos! Nie zastanawiając się długo nalałem jeszcze do kieliszków odpowiednio Bowmore Manzanilla 18yo i Bowmore Darkest 15yo by wszystkie 3 porównać ze sobą. O ile Darkest to whisky raczej do skalibrowania kubków smakowych przed obiema 18yo, o tyle Manzanilę darzę dużym szacunkiem bo to naprawdę porządna łycha. Jednak tutaj zdecydowanie za słabo by zawalczyć z BenRiach’em, nie pomogła nawet wyższa moc Bowmora – szok. Wróćmy jednak do Albarizy. Na języku bogato i intensywnie, oprócz sherry dobrze wyczuwalne suszone owoce, śliwki, figi, daktyle, rodzynki, pomarańcze a wszystko przyprószone dymem z ogniska. Finisz czekoladowo – kawowy, ciepły, lekko cierpki, dymny.
Wow. Zdecydowanie najlepszy BenRiach z jakim miałem do czynienia. Już żałuję, że jest to wersja limitowana. Kolejna Albariza z serii to 22yo i niestety ma już mocno wystrzeloną cenę, szkoda. Na pewno muszę przyjrzeć się bliżej dymnym wersjom Single Cask po PX spod znaku BenRiach bo jest szansa, że także będą trzymały wysoki poziom.