Whisky Roku 2017
Tym razem wpis będzie dosyć nietypowy. Wkroczyliśmy już w 2018 rok i przed nami nowe możliwości degustacji, jednak ja chciałbym jeszcze na chwilę powrócić do 2017 i podzielić się z Wami swoim zupełnie subiektywnym wyborem Whisky Roku 2017. Postanowiłem zabawić się trochę i wybrać butelkę, która w mojej ocenie zasługuje na to miano i z całą stanowczością będę mógł ją polecić wszystkim ceniącym sobie ponadprzeciętne doznania smakowe za rozsądne pieniądze.
Dużo mówi się o spadającej jakości whisky, szczególnie w wersjach bez określenia wieku. Machina marketingowa na każdym kroku próbuje wmówić nam, że NAS’owe wypusty z powodzeniem mogą zastąpić edycje z deklarowanym wiekiem na etykiecie, ale czy tak jest rzeczywiście? Nikt z nas nie lubi rozczarowań, wydanych pieniędzy na butelki do których nie chce się wracać. Zakup whisky single malt bez oznaczenia wieku wiąże się ze sporym ryzykiem. Ryzyko to jest spowodowane niższą jakością destylatu, poprzez skrócony czas maturacji i co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Być może jest to tylko moje odczucie, ale gdy destylarnie tuszują tę wiadomość czuję się oszukany. Chcę wiedzieć co mam w kieliszku, co piję i zależy mi na informacji czy destylat spędził w beczce 4,5,6 czy 20 lat. Stąd wybór whisky, którą chcę wyróżnić może być odebrany przez Was jako szczyt hipokryzji, ale jak to życiu, od każdej reguły są wyjątki i to jest niewątpliwie taki przypadek, przed Wami:
Glengoyne Cask Strength
Notka degustacyjna tego wypustu nie trafiła nigdy na bloga. Z pewnością niebawem nadrobię tę zaległość, ale teraz chciałbym skupić się na czymś innym, mianowicie, dlaczego padło akurat na tę butelkę od Glengoyne i nieco uzasadnić swój wybór.
Glengoyne Cask Strength Batch 001 to niefiltrowana, niekoloryzowana whisky o mocy 58,7% świetnie zbalansowana i niesamowicie intensywna. Ma ona wszystko to, czego oczekiwałbym od whisky z tego przedziału cenowego (200-250zł). Glengoyne potwierdził, że można zrobić naprawdę wspaniałą whisky niskim kosztem, przełamując stereotyp NAS’owego zła. Jeden destylat z podstawowego portfolio marki bez określenia wieku to nie grzech, do tego taki destylat, któremu niczego nie brakuje, a nawet zaskakuje złożonością musi zyskać aprobatę. Miejmy nadzieję, że ideę którą wdrożył u siebie Glengoyne, wdrożą inne zakłady.
Przygotowując ten tekst zastanawiałem się, czy jakiś NAS’owy CS zrobił na mnie podobne wrażenie i szczerze mówiąc żadna pozycja nie przyszła mi do głowy (tak, brałem pod uwagę Glenfarclasa 105 :)).
Powszechnie osiągalna, przystępna cenowo, kapitalna jakościowo. Te cechy spowodowały, że Glengoyne zyskał moje zaufanie wygrywając w tym plebiscycie. Muszę też dodać, że startował z dalszej pozycji za sprawą braku informacji o wieku. Mimo to, obronił się świetnie i mam nadzieję, że dalsze Batche tego destylatu (aktualnie w sprzedaży Batch 004) nadal trzymają tak wysoki poziom.