Whisky & Friends VII edycja 2023
21-22 kwietnia 2023 odbyła się siódma odsłona Whisky & Friends. Impreza w nowym miejscu, The Tides w Warszawie w połączeniu z ładną słoneczną pogodą i widokiem na Wisłę nastrajała pozytywnie już na samym wejściu. Małym minusem na pewno bardzo skromne oznakowanie samego festiwalu. Ludzie przed budynkiem i przed windami zakłopotani, nie wiedzący gdzie się dokładnie udać. Drobnostka, ale wystarczyłby jeden roll-up z podstawowymi informacjami i to załatwiłoby sprawę. Co do samego miejsca to nie zauważyłem minusów. Dużo przestrzeni festiwalowej na której wszyscy mogli się spokojnie pomieścić bez wzajemnego przepychania. Podobała mi się także możliwość wyjścia z dramem na zewnątrz. Degustacja na nadwiślańskich bulwarach z widokiem na Stadion Narodowy może nie tyle podkręca doznania same w sobie, co po prostu whisky w takich okolicznościach smakuje wybornie. Nie rozpisując się wiele na temat czynników zewnętrznych, przejdę od razu do tego, czego udało się spróbować podczas festiwalu.
Paul John PX 48%
Wcześniej miałem do czynienia tylko z wersją Oloroso, a PX jakoś zeszła na dalszy plan, w sumie sam nie wiem dlaczego. W nosie intensywna śliwkowo- wiśniowa marmolada, nuty kakao, karmelu i przygniłych czereśni. W smaku dziwnie cierpko i goryczkowo. Spodziewałem się powtórki z aromatu, jednak w ustach jest jakby bardziej wytrawna. Pojawia się przegryziona pestka od jabłka, ale nie brakuje tutaj tekstury i oleistości. Muszę ją kiedyś porównać bezpośrednio z wersją po Oloroso, na ten moment oceniam ją nieco gorzej od siostry, choć to cały czas dobry popijacz. 4.5/10
Springbank 10yo PX 55%
W zapachu wpływ sherry jest wszechobecny. Z czasem zaczyna się przebijać springbankowe DNA, jednak są to tylko niuanse. PX to pierwsza pozycja z 5-częsciowej serii „Sherry Maturation” zapoczątkowanej przez Springbanka w 2022 roku, w której starzenie przez ostatnie 3 lata odbywało się w beczce po PX (wcześniej 7 lat burbon). Kolejną będzie tegoroczna Palo Cortado (6 lat burbon, 4 lata PC), która najprawdopodobniej swoją premierę będzie miała na przełomie października/listopada . Wracając do wersji PX, w smaku sporo rodzynek, fig, delikatnej kawy o smaku owoców leśnych 😊. Finisz mógłby być dłuższy, jednak nie ma co narzekać. Cały czas czuć te owoce leśne, trochę popiołu i ciemnej czekolady. Mam dobre skojarzenia z tą whisky. Jest smaczna, przyjemnie pijalna i posiada niezłą złożoność jak na tak młody wiek. 5.5/10
Springbank Local Barley 11yo 55.1%
Local gdy tylko się pojawia na rynku to zawsze wzbudza wiele emocji i kontrowersji. A to mało flaszek w oficjalnej dystrybucji, a to butla typowo fliperska, że stosunek cena/jakość nie do końca idzie w parze. Warto kupić choćby sampla i przekonać się na własnej skórze o co tyle krzyku. Tegoroczna edycja to kupaż beczek: 55% sherry, 35% burbon i 10% rum, ale w nosie przewagi beczek po sherry ja kompletnie nie czuję. Jest burbonowo, morela, białe winogrono, wszystko spowite delikatnym dymem i mineralnością. No rasowy Springbank po burbonie bym powiedział. W smaku to w sumie powtórka z aromatu z delikatną słodyczą grillowanego (przypalonego) ananasa. 6/10
Springbank 18yo 46%
Niestety nie spojrzałem z którego roku było to butelkowanie. 18’stka jednak zawsze trzyma poziom i tak też jest w tym przypadku. Delikatnie owocowa, przybrudzona dymem, dobrze zbalansowana i ułożona whisky. Klasyka Campbeltown. Niestety wysoka cena i dostępność, nie pozwala cieszyć się nią tak często jakby się chciało. 5.5/10
Cladach DSR 2018 57.1%
W aromacie pierwsze skojarzenie miałem z Taliskerem i jestem głęboko przekonany, że jest go tutaj naprawdę sporo. Po chwili dochodzą jabłka, grejfrut, woski (Clynelish?) i stare oldshoolowe nuty z whisky po burbonie, które mogą wskazywać na nie najmłodszy wiek użytych destylatów do zestawienia tego blended malta. Fajna whisky, złożona i do dłuższej degustacji. Chętnie bym jeszcze do niej wrócił, bo naprawdę mnie zaintrygowała. 6/10
Kilchoman Cognac Cask 50% 2023
Beczki po koniaku do starzenia whisky określiłbym statusem „to skomplikowane”. Nie trafiłem jeszcze nic, co by mnie zauroczyło w takim połączeniu. Czy tym razem będzie inaczej? Spora dawka dymu od razu uderza w nozdrza, czuć także trochę aromatów „plastikowych” powiedziałbym, że nawet sztucznych, jak z tanich napojów owocowych. W smaku i na finiszu ostro, pieprznie, młodo i goryczkowo. Coś tutaj poszło nie tak. Wypić dla sportu 1 drama i zapomnieć. 3/10
Kilchoman Fino Cask 50% 2023
Ooo, i to jest Kilchoman po pierwszej nutce. Słodki dym, wędzona szynka, trochę jeżynowego kompotu. Na języku gładka i dosyć oleista. Finisz, słodkawy, przełamany gorzką czekoladą, przyjemny i wyraźnie trwający. Dobra rzecz. Dobry Kilchoman. 4.5/10
Glenglassaugh Octaves Peated batch 44%
Zauważyłem, że na stoisku Brown-Forman stało parę pozycji butelkowanych kilka lat temu. Szczególnie Glendronachy i Glenglassaugh rozlewane w latach 2018-2019 przykuły moją uwagę. Jako, że z Glendronachem z tych lat miałem wcześniej do czynienia, poszedłem w torfową Glenglassaugh po oktawce (beczka ok 50-60l), bo nie pamiętałem, abym jej kiedykolwiek próbował. Aromat to słodki dym z przebijająca się żurawiną. W smaku torfowe akcenty nadal bardzo intensywne z wykończeniem alkoholowym ściągającym język. Nie będę ściemniał, brakuje tu ułożenia. Nie jest to zła whisky, ale wpływ młodych destylatów na całokształt jest wyraźny i nawet wykorzystane tu baryłki po Porto i sherry Oloroso nie dały rady tego zamaskować. 3.5/10
Murray McDavid Cult of Islay 8yo 46%
Do skomponowania tej whisky wykorzystano destylaty starzone w beczkach opisane jako Ex-Islay + Peated PX. W teorii więc, powinno być słodko i umiarkowanie dymnie. W praktyce czuć dym, ale PX’a już nie. Oprócz delikatnego torfu, na języku pojawia się trochę cytrusów, razowy chleb, zacier drożdżowy. Finisz krótki, gorzkawy z alkoholowym wykończeniem. Jak na blenda to cos tam się dzieje, degustacyjnie raczej kiepsko. 3/10
Glenglassaugh 26yo 46%
30zł za drama tej whisky to więcej niż okazja, więc nie mogłem przejść obok takiej pozycji obojętnie. Na nosie od razu skóry, zamsz, kawa… Po chwili dochodzi delikatna miodowa słodycz i owocowość. Na języku wszystko ładnie poukładane z bardzo dobrze ukrytym alkoholem. Finisz trwający, czekoladowy z majaczącym efektem starej butli. Świetna rzecz, warta spróbowania. Czapki z głów dla organizatorów za dzielenie się takimi smakołykami w cenach nie uwzględniających inflacji. 6.5/10
Campbeltown Loch 21yo 46%
Powiem tak. Kiedyś byłem bliski zakupu tej butli motywowany wszechobecnym hypem na Springbanka i zdając sobie sprawę, że na 21 latkę z nazwą tej destylarni na etykiecie tak zaraz sobie nie pozwolę do swobodnego popijania. Ostatecznie jej nie kupiłem, ale dzisiaj nadszedł dzień, aby jej chociaż spróbować. Nos jest lotny, ze zdecydowanym wpływem beczki po burbonie. Dosyć łatwo wyczuwalny jest także dym i świeże cytrusowe owoce. Graina jest tutaj niewiele, ale wycina on dosyć sporą część odpowiedzialną za finisz, który mógłby być zdecydowanie dłuższy i bardziej Springbankowy 😊. Podsumowując, Spring tu siedzi tylko trzeba się do niego dostać, dając tej whisky trochę więcej czasu. 5.5/10
Bladnoch 15yo 55%
Kolejna butla z cyklu „zapomniane towary od M&P”. Lubię poszperać na stoisku, pooglądać, wybrać coś, co nie krzyczy etykietą. Tak było z tym Bladnochem. 15 lat, podwyższone ABV, butelkowane dobre 10 lat temu. Wszystko mi i tu pasuje. W aromacie cytryny, słód, delikatny wosk, zapowiada się naprawdę dobrze. W smaku powtórka z aromatu, powiedziałbym, że czysty burbonowiec. Z ciekawości spojrzałem na WB, a tam stoi jak byk sherry butt. Zdziwiony i lekko zaskoczony szybko sobie wytłumaczyłem znikomy wpływ sherry na destylat wykorzystanym refillem i dużą beczką 😀 . To jak? Dobry ten Bladnoch? Nawet bardzo. 5.5/10
M&H (Milk and Honey) sherry cask 46%
To, że ta pozycja z Izraela otrzymała nagrodę ”Best Single Malt Whisky in the World” to większość z nas wie. Mam ją w kieliszku, i właśnie zamierzam poczuć się jak członek jury i ocenić ją wg. własnych upodobań. Czy na prawdę zasługuję na nagrodę dla najlepszego malta na świecie? Sprawdzam. W nosie faktycznie czuć sherry, ale nie ma tu wielkiej intensywności, są niewielkie ilości czarnej herbaty z miodem, dębiny i wiśni w likierze. Raczej bez głębi i warstwowości, takie egzotyczne sherrowanie bym powiedział. Finisz czekoladowo-cynamonowy i to w sumie tyle. Może nie powinienem patrzeć na tę whisky przez pryzmat przyznanej nagrody, ale ciężko mi jest ją wyciąć całkowicie ze świadomości. Jest to whisky do popijania jakiej wiele na rynku i nie znajduję w niej niczego, co zasługiwałoby na jakieś specjalne wyróżnienie. 3.5/10
Benriach 16yo Three Cask Matured 43%
Jak sama nazwa wskazuje, mamy tutaj do czynienia z 3 beczkami. Odpowiednio: po burbonie, sherry i virgin oak. W nosie jabłko, śliwka, trochę skóry. Smak wodnisty i mocno spłaszczony. Finisz traci na niskiej mocy, trochę kawy z mlekiem, karmelu, odrobina mlecznej czekolady. Nie wiem, która beczka tutaj dominuje, tak jakby przyświecał cel: zlejmy wszystko do kupy i zobaczmy co z tego wyjdzie. Posmakowałem raz i wystarczy, bez efektu wow, bez fajerwerków. 4/10
Inchgower 27yo 55,3% DSR 2018
I tak powinien pachnieć stary refill po burbonie. Brzoskwinie, ananas, wosk. Profil zbliżony do Clynelisha lub Glen Keith. W smaku wielowarstwowa, zdecydowanie owocowa, z lekkim kurzem i dębowym podszyciem. Jest na prawdę dobrze, bez kombinowania i zbędnych finiszy. Takie dramy warto próbować. 6.5/10
Bushmills 12yo Tequila Casks Causeway Collection 52,8%
6 letni „finisz” w beczkach po tequili dał o sobie wyraźnie znać. Z tradycyjnego Bushmillsa zostało trochę jabłek i cytrusów, reszta to wpływ tequili której nie jestem entuzjastą. W smaku i aromacie sa świeże pędy, przegryziona pestka i niedojrzałe śliwki. Finisz nieco słodszy, delikatnie miodowy, ale nadal niedojrzały, zadziorny i pierny. Pozycja raczej dla fanów gatunku. 4/10
Festiwal jak najbardziej na plus. Byłem tylko w piątek, więc zdolności degustacyjne były mocno ograniczone, niemniej udało się spróbować kilku interesujących rzeczy. Fajnie, że M&P wystawia także stare butelki, dając możliwość posmakowania wypustów, które dystrybuowali lub otworzyli na barze ładnych parę lat temu. Miejsce zdało egzamin, chętnie odwiedzę The Tides za rok!