Polskie bottlingi – cz. 4
Secret Orkney 1999 TTOW „Jeż” 22yo 52%
Wiadomo nie od dziś, że 99% butelkowań spod szyldu „Secret Orkney” to whisky z destylarni Highland Park. Taka „tajemnica poliszynela” można by rzec. I o ile staram się do whisky nie podchodzić z uprzedzeniem, o tyle do zakupów Secret Orkney’ów mam pewien dystans. Ostatnie dwa moje nabytki okazały się być dosyć mizerne, jednak na ich usprawiedliwienie przemawia to, że były zdecydowanie młodsze.
Co do jeża. Na nosie niedojrzałe jabłko, wytrawne wino, skórka pomarańczy, dosyć surowy. W smaku cierpkość daje się we znaki, tytoń, dębowa klepka, zdecydowanie brakuje mi jakieś owocowego akcentu po tylu latach spędzonych w beczce po bourbonie. Finisz średniodługi, ciemna czekolada, kawa, marcepan, mocno rozgrzewający przełyk.
Powiem tak, Secret Orkney to nadal nie moja bajka i ciężko byłoby mi wykończyć butelkę, jednak fani Orkadów powinni się tutaj odnaleźć. 4,5/10
Glenfarclas 1999 Chapter #13 by Jarek Buss 52,9%
Przy nalewaniu od razu miałem skojarzenie z gumą balonową, po chwili uderzają nuty sherry, sfermentowanych jeżyn i delikatnej siarki. Smak równoległy do zapachu, dochodzi więcej słodyczy, jagody, delikatnej ziołowości ,którą naprawdę ciężko wyłuskać i trzeba się porządnie skupić, aby ją wydobyć z tej whisky. Jest też oczywiście sherry, ale jakaś taka zmęczona dębiną. Finisz długi i wytrawny, nieco gorzki. Osobiście nie zaliczyłbym go do ulubionych. Pozycja na pewno nie dla każdego, doceniam kunszt, ale niestety nie trafiła w mój gust. Trochę szkoda, bo historia jednej z ostatnich beczek poprzedniego milenium działa na wyobraźnie bardziej niż sam destylat. 4,5/10
Filey Bay 2017 Solar System „Saturn” by Jarek Buss 61,7%
Oooo… tym razem świeża sherry, soczysta i tłusta. Gdybym miał degustować na ślepo to strzeliłbym w dobrego Solista od Kavalana. Pięknie pachnie, alkohol jednak wierci w nosie, więc trzeba go utemperować odrobiną wody. Na języku słodko i intensywnie, sporo daktyli i rodzynek, Fino zrobiło tutaj mega robotę. Finisz krótki, ale przyjemny, w tym aspekcie nie ma co oczekiwać zbyt wiele po 3-latce. Smakuje mi. Bardzo dobra łycha do popijania. Jednak można zrobić smaczną whisky w 3 lata! 5,5/10
Linkwood „Cindy” 2010 12yo TTOW 57,5%
Druga z Serii Pin-Up Girl to Cindy. Cindy to młoda Linkwood, która cały okres maturacji spędziła w beczce refill sherry butt. I choć bardzo sobie cenię Linkwooda po bourbonie za jego owocowość, o tyle refill sherry nie brzmi jakoś złowrogo. Podczas nalewania od razu czuć, że o rodzynkowym profilu sherry nie będzie tu mowy. Niemal natychmiast wychodzą brzoskwinie i ananasy, profilowo zbliżona do Mr Santa (również młody, bo 10 letni Linkwood od TTOW, beczka refill bourbon). W Cindy odnajduję tego owocowego łotra, w którym lubię się rozsmakować czerpiąc przy tym wiele przyjemności. Jest tu dodatkowo trochę cytryny z cukrem, miodu i odrobinę subtelnej goryczki na finiszu. Alkohol? Nie może być dobrze ukryty, nie w tym wieku i mocy. Podsumowując, smaczny koktajl owocowy. Fajna sztuka. 5,5/10
Aultmore Easy Dram BWM 9yo 59%
Późno stałem się posiadaczem tego sampla. Będąc zupełnie szczerym, natrafiłem na niego przypadkowo. To, że butelka rozeszła się bez większego echa może zwykle oznaczać dwie rzeczy. Albo to jest dobre i zostało szybko wypite (wszak tylko 61 butelek), albo się o tym nie mówi bo… nie ma o czym mówić….
1’st fill Oloroso sherry octave. Taką beczkę wykorzystano do starzenia tej whisky. Przy nalewaniu do kieliszka czuć wytrawne sherry, jednak nie najlepszej jakości. Nos powściągliwy. Podniebienie to przegryziona pestka od jabłka, trochę rodzynek i jęczmiennego słodu. Finisz raczej z tych przelotnych, kawowo-czekoladowych. Nie będę się tu więcej rozpisywał, ale odnoszę wrażenie, że próbowałem dziesiątki takich whisky. 4/10
Glen Ord Easter Edition 2022 BWM 6yo 59,4%
Kolejny “młodziak” od Best Whisky Market i kolejna 1’st fill Oloroso sherry octave. Zakup butelki był tutaj bardzo spontaniczny, tak, kupiłem ją oczami 🙂 – etykieta to majstersztyk. Przyznam się Wam, że w swoim życiu oprócz tej butelki, może spróbowałem jeszcze ze 2 Glen Ordy, więc kompletnie nie wiem czego się spodziewać. W nosie nieco mrowi alkohol, ale jest intensywnie i ciekawie. Prażone solone migdały, miód, lukrecja (bardzo lubię czarne haribo). W smaku delikatna herbata z miodem i cytryną, muśnięcie skóry i jeżyn. Finisz chwilowy z wytrawna nutą. Zapowiadało się bardzo ciekawie, ale smak i finisz przyczajony jak wąż w pomidorach. Ze wzglądu na nos, który jest naprawdę intrygujący: 4,5/10.
Ben Nevis „Rita” 1996 25yo TTOW 45%
Trochę na przekór, ponieważ teraz wjeżdża pierwsza z serii Pin – Up Girls od TTOW czyli „Rita”. O ile Cindy nie ma polskiego odpowiednika (jeśli się mylę to mnie poprawcie), o tyle Ritę możemy ochrzcić naszą Gośką, bo tu już mamy zdrobnienie od Margarity. Dobra, zwał jak zwał, dawać tego Ben Nevisa. Nos to dojrzałe jabłka, brzoskwinie, morele, banany, wosk, no nie ma tu pitolenia, czuć wiek i dostojną łychę. Smak również pełny i okrągły, mocno owocowy z długo utrzymującym się finiszem. Właśnie, do finiszu chciałbym tutaj nawiązać. Jaki to jest ten krótki, a jaki długi finisz? Mając butelkę/sampla obydwu wcześniej opisanych whisky od TTOW, czyli Cindy i Rity, zestawiając je ze sobą mam gotową definicję krótkiego i długiego finiszu na podobnych profilowo destylatach. Przechodząc do samego Ben Nevisa, to po prostu genialna pozycja. Niestety, aby napić się tej whisky trzeba było trochę głębiej sięgnąć do kieszeni 🙁 . 7,5/10
Mortlach „Merkury” 2010 10yo by Jarek Buss & Son 57,2%
Mortlach… jedni nienawidzą, inni ubóstwiają. Osobiście do samej destylarni mam stosunek dosyć umiarkowany i w ciemno zakup nawet tak „młodej” i w miarę przystępnej cenowo butelki, określiłbym mianem ryzykownym. Czy słusznie? Polewam. Na nosie intensywnie. Biszkopt nasączony spirytusem, galaretka pomarańczowa, jest bardzo deserowo i ciastowo. W smaku nieco wytrawniej, ale nie ma tu zbyt dużej goryczy, jest słodki grejfrut, pomelo, trochę metalicznego szpinakowego posmaku. Finisz utrzymuje się dłuższą chwilę i zachęca do wzięcia kolejnego łyka. Nie napisałem na wstępie, że ten Mortlaszek spędził 24 m-ce w beczce po Marsali i to naprawdę czuć. W dwóch żołnierskich słowach: Dobry żłopak. 5/10