Polskie bottlingi – cz. 2
Tym razem na tapecie aż 7 butelek (choć to i tak znowu niewielka część tego z czym mieliśmy do czynienia w ostatnim czasie), które odbiły się szerokim echem na naszej rodzimej scenie whisky. Bez zbędnego przynudzania, polewam.
Secret Speyside 1995 24yo 48,2% – Zodiac Series- Cancer (rak) – BestWhiskyMarket
Premiera tego bottlingu odbyła sie ponad rok temu i rozeszła się w zastraszającym tempie. Z jednej strony było to spowodowane mocno ograniczoną liczbą butelek – 151 szt., którą w większości (tak myślę) zarezerwowały osoby kompletujące całą serię Zodiak, a z drugiej, kusząca 24-letnia zawartość po sherry hogshead z destylarni, której nazwy ujawniać zabroniono. Nie mam problemu z tym, że de facto nie wiem co piję. Często zawartość takich bottlingów nie odbiega jakością od równoległych rocznikowo oficjalnych wydań, a znacznie niższy pułap cenowy stanowi fajną okazję do spróbowania czegos starszego. Sampel wpadł późno, ale to nie zmienia faktu, że jestem meeega ciekawy co jest w środku.
Pachnie pięknie, owocowo, landrynkowo, niedojrzałe jabłka i mirabelki, przeschnięta trawa. W smaku śliwka, kompot z wiśni, biała otoczka spod skórki cytryny, trochę siana i gotowanych warzyw. Finisz średniodługi, goryczkowy z posmakiem świdośliwy, wiśni i aronii. Dziwna whisky, interesująca i bezpretensjonalna zarazem. Jeśli ktoś szukał sherry bomby to na pewno jej tutaj nie znalazł. Obstawiam, że może mieć tylu zwolenników co przeciwników, bo profil jest naprawdę nietypowy. Nie jest to do końca mój klimat sherrówek, ale jeśli Panowie z BWM chcieli postawić na „odmienność” to im się udało. 5/10
Enigma #1 Bunnahabhain 12yo SC 63,9% Oloroso Sherry Butt – Tudor House – Jarek Buss
Pierwsza edycja z nowej serii “Enigma” dla uświetnienia polsko – brytyjskiej współpracy w rozkodowaniu niemieckich szyfrów w czasie II Wojny Światowej. Przyznaję – pomysł na serię znakomity. Zawartość nie jest już aż tak enigmatyczna, bo wiadomo stosunkowo dużo na temat tego wydania. Co konkretnie? A no to, że to Buna, że po sherry oloroso, że SC i wysoka moc… a jak doznania?
W nosie niezbyt lotna, alkoholowa, sherry gdzieś tam skromnie daje o sobie znać w postaci dojrzałego winogrona i suszonej figi. Na podniebieniu, goryczka, pieprz, alkoholowość, dopiero po chwili do głosu dochodzą rodzynki i czekolada. Z wodą łagodnieje, pieprz zniknął, ciemne owoce wysuwają się na pierwszy plan, ale na finiszu gorzko i migdałowo. Odnoszę wrażenie, że dolewając wody tylko spotęgowałem goryczkę, która nie daje o sobie zapomnieć. Butelka raczej do „rozkodowania” z przyjaciółmi w sobotni wieczór niż do głębokiej degustacji. 4/10
Glentauchers 1996 23yo 46.5% Bourbon hogshead + 1’st fill Madeira finisz – Loża Dżentelmenów
Kolejna odsłona od Loży Dżentelemenów zaowocowała współpracą z Murray McDavid i wydaniem Mission Gold z destylarni Glentauchers. Pod złotym szyldem Murray McDavid wydaje naprawdę wyśmienite selekcje i wcale nie będę ukrywał, że mam tutaj spore oczekiwania. 23 lata w Bourbon Hogshead z czego ostatnie 6 m-cy finiszowania po beczce po Maderze wygląda przynajmniej na papierze bardzo obiecująco. Całość zamknęła się w 334 butelkach i najprawdopodobniej wszystkie znalazły już swoich nabywców.
W nosie guma, zielone jabłko, kwiaty, dębina, a wszystko razem skąpane w słodkim syropie klonowym, doskonale się to wszystko układa, nawąchać się nie idzie. Na języku prym dalej wiedzie zielone jabłko, trochę wosku, dębiny, suszonego ananasa i cytryny. Odstawiam do dłuższego napowietrzenia bo się naprawdę tutaj dzieje….. Finisz trwający z posmakiem drewna, kandyzowanych owoców i mlecznej czekolady. Ale to dobre… Chciałem sampla wypić na 2 razy, ale nie ma sensu, bo jeszcze zwietrzeje. 6/10
Secret Islay 2008 – Wilk szary “Canis lupus” 11yo 56,6% bourbon hogshead + PX Octaves – The Taste of Whisky
Jest to vatting dwóch beczek typu octave, z których łącznie wyszło 137 butelek. Bartek i Rafał, którzy są odpowiedzialni z ten wypust nie boją się eksperymentować na małych beczkach i jak do tej pory wychodziło im to całkiem nieźle. Brakuje nazwy destylarni, z której pochodzi destylat, ale jak pisałem przy okazji opisu Enigmy, nie ma to większego znaczenia jeśli whisky się obroni.
Już podczas nalewania pachnie pistacjami, w otoczce torfowego dymu. Na języku nie jest nachalnie, wręcz subtelnie i oleiście z fajnym akompaniamentem leśnych owoców i gorzkiej czekolady. PX fajnie uzupełnił i wygładzi tę whisky. Na finiszu dym gra pierwsze skrzypce i długo nie daje o sobie zapomnieć. Smakuje mi, chętnie zaprzyjaźniłbym się z całą butelką. 5/10
Venetian Masks Port Charlotte 2004, 15yo, 52,1%, Single Sherry Hogshead – The Finest Malts
Pierwsza z serii masek od Markusa i od razu taka Bomba 😊. Port Charlotte po sherry z definicji nie zawodzi, a jak dodamy jeszcze, że to 15-latka i wyszły zaledwie 72 butelki, to już chyba nic mówić nie trzeba. Ale nie uprzedzajmy faktów, etykieta etykietą, a mnie interesuje zawartość. Nie będę, więc nawijał tutaj makaronu na uszy, tylko do dzieła.
W zapachu inna liga, ciasto murzynek z polewą czekoladową, okopcony ziemniak, przedojrzałe, wręcz nadgniłe czereśnie, jest na prawdę gęsto i intensywnie. Smak pełny, oleisty i treściwy. Sherry nie przytłacza, ale fajnie się komponuje z całością, wyraźnie czuć ciemne owoce i dymność, która pięknie to wszystko uzupełnia. Niesamowicie pijalna sprawa. Na finiszu dojrzałe śliwy, czekolada i trochę przypalonej gumy. Kiedy kolejna edycja? Sztos. 7/10
Ledaig 2009 – Cud nad Wisłą 11yo 51.9% bourbon hogshead + 1st fill Oloroso – The Taste of Whisky
To druga butelka od TTOW w tym zestawieniu. Popularny Ledżik został tutaj poddany półrocznemu finiszowaniu w beczce po oloroso pierwszego napełnienia. Co tam się zadziało od czasów popularnego „misia”, którego owy Cud, jest można powiedzieć kontynuacją, tyle że z sherrowym wykończeniem?
W zapachu słone orzeszki z puszki, w połączeniu z własnej roboty sokiem porzeczkowym ugotowanym w sokowniku. Może popłynąłem trochę działkowym motywem, ale tak mi się jakoś skojarzyło – naprawdę miły i bardzo przyjemny aromat. Smak nie tak intensywny, jak w Port Charlotte lecz wyraźnie czuć owocowość wiśni, aronii, porzeczek, a wszystko to z bardzo dobrze ułożonym dymem. Na finiszu kakao i trochę goryczki. Podsumowując jest smacznie i harmonijnie. Beczka po oloroso pozbawiła „Misia” nadmiaru słodyczy i teraz jest znacznie lepiej. 5,5/10
Bruichladdich Micro – Provenance Merlot 10yo 63,9% French red wine (Merlot) – Dom Whisky
Długo musieliśmy czekać na wydanie Single Malt sygnowane tylko dla Domu Whisky. Padło na Bruichladdich i chyba nikt nie ma wątpliwości, kto maczał w tym palce 😉. Fajnie, że w końcu się udało… Dobra nos w kieliszek. Grappa? Pachnie jakimś zielonym destylatem. Świeże pędy drzewa, przełamana gałązka, potarty w ręku liść, susz herbaciany. W smaku new make, który w język pali jak cholera. Po chwili przegryziona pestka, trawa, delikatna słodowość, skórka cytryny, a później kilka przyjemniejszych nut, jak morela i jabłko. Finisz taninowy, ściągający, średnio przyjemny z akcentem niedojrzałego orzecha laskowego. To wydanie przypomina mi młode, 3-4-letnie destylaty z dopiero co otwartych destylarni, które wydaje się na rynek, by zaczęły w końcu zarabiać na gorzelnię. Tutaj mamy 10-letnią Bru i oczekiwania były zupełnie inne. Trochę mnie skatował ten dram. Szczerze mówiąc myślałem, że taka marka, jak DW wyda inaugurala, który pozamiata konkurencję, a tak tylko cieszę się, że nie ożeniłem się z całą butelką, bo co ja bym z nią zrobił? 2,5/10.